czwartek, 28 kwietnia 2016

Afrodyzjaki


Czy mięta pieprzowa może mieć wpływ na orgazm?

   Tego rodzaju metody kojarzą się ze starymi babcinymi sztuczkami! Rzeczywiście, niektóre kobiety twierdzą, że mydło z dodatkiem mięty pieprzowej pogłębia ich orgazm dzięki swoim właściwościom odświeżającym, ściągającym i tonizującym. Jeżeli chce się pani o tym przekonać i wypróbować tę metodę, najlepiej wybrać produkt naturalny, który nie zawiera składników chemicznych ani sztucznych substancji zapachowych.

   Czy cynamon może zwiększyć libido?

   W biblijnej Księdze Przysłów pojawia się wzmianka o kobiecie, która wyperfumowała swoje łoże, żeby zwabić kochanka: „Kilimem swe łoże wysłałam, kobiercem wzorzystym z Egiptu, swą pościel mirrą skropiłam, aloesem i cynamonem. Chodź, pijmy rozkosz do rana, miłością się cieszmy”[1].

   Już w czasach starożytnych uważano, że cynamon pobudza popęd płciowy – wiązało się to niewątpliwie z faktem, że była to przyprawa rzadka i droga, co samo w sobie może stanowić czynnik pogłębiający przyjemność.

   Jak wiadomo, wiara czyni cuda. Niektóre kobiety decydują się nawet na skrapianie swoich narządów płciowych cynamonowym olejkiem eterycznym. Ponieważ jednak olejków eterycznych należy używać w sposób oszczędny i ostrożny, nie możemy zachęcać do wypróbowania tej metody.

   Jeżeli zapach cynamonu sprawia pani przyjemność, jeżeli kojarzy się on pani z magią Orientu, proszę się nie wahać i sięgnąć po niego, żeby pobudzić swoje zmysły. Można w tym celu wykorzystać na przykład świeczki o zapachu cynamonu.

   Nie ulega wątpliwości, że na nasze libido korzystnie wpływa wszystko, co wywołuje w nas uczucie zadowolenia.

   Czym jest dzięgiel chiński?

   Po łacinie jego nazwa brzmi Angelica sinensis, a w języku chińskim Dang Gui (co w dosłownym tłumaczeniu znaczy „przyciągać” albo „sprowadzać” ). Dzięgiel chiński jest od wieków używany przez mieszkanki Państwa Środka. Przypuszcza się, że „sprowadza” on miesiączkę, reguluje cykl menstruacyjny, łagodzi ból miesiączkowy i przedmiesiączkowy, a także ogranicza uderzenia ciepła towarzyszące menopauzie.

   Uważa się również, że dzięgiel chiński pobudza libido – zarówno w sytuacjach, w których nie występuje popęd płciowy (anafrodyzja), jak i wtedy, gdy trudności dotyczą osiągnięcia orgazmu.

   Na tym nie kończy się lista zalet dzięglu chińskiego. Rzekomo pozwala on też łagodzić zmiany nastroju, drażliwość i nerwowość, łagodzi stany depresyjne, problemy z koncentracją, zmęczenie. Nie znamy jednak żadnych badań naukowych, które pozwoliłyby potwierdzić prawdziwość przypisywanych tej roślinie właściwości.

   Dzięgla chińskiego nie należy stosować przed osiągnięciem dojrzałości płciowej, nie powinny też po niego sięgać kobiety w ciąży i matki karmiące. Przeciwwskazaniem są także mięśniak macicy i obfite krwawienia menstruacyjne.

   Czy istnieją afrodyzjaki naprawdę skuteczne? A jeśli tak, to proszę podać ich nazwę.

   We wszystkich kulturach i we wszystkich epokach pewne rośliny i pokarmy uznawano za afrodyzjaki.
W Kamerunie uważa się, że johimbina, pochodząca z kory drzewa o nazwie johimba, pomaga w walce z zaburzeniami erekcji. Oprócz tego johimbina jest też składnikiem niektórych leków, przeciwwskazanych w przypadku niewydolności nerek i chorób serca. Egipcjanie przypisywali szczególne właściwości granatowi, Aztekowie – czekoladzie (o której markiza de Sévigné mawiała: „Rozpala w nas niespodziewaną gorączkę”), Arabowie za afrodyzjak uznawali imbir, Grecy – cząber, określany też mianem „zioła satyrów”, zaś Persowie sięgali po kawior. Juliusz Cezar przed wizytą u Kleopatry lubił jadać goździki, z kolei ona perfumowała się kardamonem, żeby rozbudzić pożądanie Marka Antoniusza. Chinki wolą w tym celu wykorzystywać żeń-szeń albo wspomniany już dzięgiel. Naukowcy z Uniwersytetu Teksańskiego w Austin opublikowali niedawno wyniki badań poświęconych właściwościom arbuza, który rzekomo obfituje w cytrulinę, aminokwas sprzyjający wydzielaniu pewnych hormonów i poszerzaniu naczyń krwionośnych – wywołując tym samym efekt zbliżony do Viagry (choć mniej intensywny).

   W Europie na naszych talerzach lądowały niezliczone pokarmy, które miały rzekomo pobudzać libido: ostrygi (o wysokiej zawartości cynku), musztarda, czosnek, cebula (dawniej zupę cebulową podawano pannom młodym wieczorem w dniu ich ślubu), seler, trufle, jaja, karczochy, szparagi, pory, lukrecja, lawenda, dynia i wiele innych pyszności. Nie ulega wątpliwości, że zdrowe odżywianie ma bardzo pozytywny wpływ na popęd seksualny.

   W sex shopach sprzedaje się też majkę lekarską[2], znanego od starożytności owada wytwarzającego kantarydynę – substancję aktywną, która jest jednak na tyle niebezpieczna, że nie należy jej stosować. W miejscach tego typu można także kupić żeń-szeń, mleczko pszczele i tym podobne.

   Niektórzy lekarze, w tym seksuolog Jacques Waynberg, uważają, że mężczyźni i kobiety potrzebują testosteronu w takim samym stopniu. Wyciąg z niektórych roślin może w bezpośredni sposób podwyższać poziom tego hormonu. Tonga tali, czyli Eurycoma longifolia, chrysin (związek obecny w wielu różnych roślinach), świerzbiec właściwy czyli Mucuna pruriens, a także pokrzywa zwyczajna – to tylko niektóre spośród roślin, którym przypisuje się właściwości lecznicze.

   Na razie jednak nie przeprowadzono badań, które pozwoliłyby dowieść ponad wszelką wątpliwość, że dana roślina czy dany produkt spożywczy rzeczywiście wzmaga popęd seksualny. Nie ma też wskazówek, w jaki sposób powinno się te produkty przyjmować, żeby zmaksymalizować ich działanie. Na przykład czekoladę, jeżeli miałaby rzeczywiście pobudzić nasze libido, należałoby pochłaniać w ogromnych ilościach. Trzeba by jej zjadać tyle, że najprawdopodobniej zamiast seksu mielibyśmy ochotę tylko na jedno: na odpoczynek i niczym niezakłócone trawienie…